fotografka
zawód dla mamy
Lena Murawska  

Fotografka dobrze zorganizowana prywatnie

Żeby mieć szczęśliwe dzieci sama musisz być szczęśliwa – tak brzmi motto Oli. Ja jestem szczęśliwa realizując się zawodowo a czas spędzony z dziećmi – może krótszy, jest za to bardziej intensywny – kontynuuje. Przeczytaj całość.

Co to jest freelance? Co bycie freelancerką oznacza dla Ciebie?

Bycie freelancerką to przede wszystkim posiadanie najsurowszego szefa na świecie 😉 Zawsze najwięcej i najpierw wymagam od samej siebie. Ale to też wolność, możliwość dostosowania pracy do własnego rytmu dnia i nocy, tygodnia i weekendu, całego roku i wakacji. Mogę iść na występ młodszej córki do żłobka, wpaść do starszej córy do szkoły i zrobić warsztaty fotograficzne z okazji dnia dziecka. Pracę nadgonię w nocy lub od świtu następnego dnia. Freelance to też wzięcia spraw w swoje ręce – tutaj nie ma na kogo zwalić winy, że szef źle wyjaśnił a koleżanka zagadała nas i nie zdążyłyśmy 😉 To kwestia poznania samej siebie, przyznania się do niespokojnego temperamentu, buntowniczości i stawiania na swoim za wszelką cenę. Sama odpowiadam za ilość zleceń, reklamę, realizację… No ale jeśli pracuję robiąc to, co kocham i na swoich zasadach, to nie zamienię tego na spokojny etat w czyjejś firmie.

Dlaczego, mimo macierzyństwa, pracujesz zawodowo?

Bardzo kocham moje dzieci, ale nie jestem stworzona, aby spędzać z nimi 24h na dobę. Zrezygnowanie z realizacji samej siebie zawodowo spowodowałoby frustrację, smutek a w końcu gniew. A złe emocje odbiłyby się na… dzieciach. Uważam, że moją aktywnością zawodową daję moim córkom dobry wzór zadowolonej, spełnionej i szczęśliwej kobiety. Chcę, żeby w przyszłości, gdy same wybiorą swoją drogę wiedziały, że można być mamą i pracować, zachować niezależność i robić to, co się lubi.

Na czym polega Twoja praca tak na co dzień? Jakie masz zawodowe obowiązki?

Jestem fotografką, realizuję zlecenia prywatne jak i dla firm, głównie w fotografii portretowej oraz aranżowanych zdjęciach produktowych. Prowadzę też warsztaty fotograficzne i kreatywne oraz współtworzę i pracuję społecznie w stowarzyszeniu, gdzie razem z kilkoma osobami organizujemy wydarzenia kulturalne dla dużych i małych.

Każdy mój dzień jest inny – często zdarza się, że albo mam wolne, albo wpada kilka zleceń na raz. Wtedy pracuję naprawdę dużo. Podobne do siebie są jedynie poranki – wstaję około 6, ogarniam siebie, dom i dwie córy i odwożę – jedną do żłobka, drugą do szkoły. Później – w zależności od charakteru zlecenia – albo fotografuję w studiu, albo jadę do klienta na sesję lub pracuję w domu na komputerze.

Gdy mam nawał pracy to nie gotuję w domu – jemy na mieście lub co kilka dni korzystamy z gościny jednej z babć. Mąż jest zawodowym kierowcą, najczęściej jest w domu tylko na weekend, staram się tak organizować pracę, żebyśmy mogli weekendy spędzać razem.

Ile masz dzieci, w jakim wieku (rok urodzenia)?

Mam dwie córki, starsza Ewa to rocznik 2009, młodsza Iga – 2015.

Jak spędzasz czas z dziećmi?

Uwielbiamy spędzać czas poza domem – jedziemy do mojej siostry na działkę, robimy ze znajomymi wypad rowerowy całymi rodzinami za miasto, robimy grilla u babci w ogrodzie lub po prostu chodzimy od placu zabaw do placu zabaw lub spotykamy się z przyjaciółmi w ulubionej knajpce przyjaznej dzieciom. Często robimy jednodniowe wycieczki – do zoo, na basen itp. Jak już pogoda zmusi do przebywania w domu to wyżywamy się twórczo, malujemy, lepimy z plasteliny, w jednym pokoju pozwalamy dziewczynom rysować po ścianach 😀 Naszym corocznym wspólnym obowiązkowym punktem jest festiwal Woodstock (od tego roku Pol’and’rock ;)), nasza starsza córka w tym roku jedzie z nami po raz 7, młodsza po raz 2.

Jak się organizujesz, by być mamą aktywną zawodowo?

Żeby móc tyle pracować co teraz zrezygnowałam prawie z gotowania obiadów w domu – robię to 1-2 razy w tygodniu. Stołujemy się na mieście, zamawiamy jedzenie do domu lub korzystamy z uprzejmości babci. Porządki w domu to też kwestia raczej drugorzędna 😉 Bardzo pomagają mi moja mama i teściowa – przy ciągłej nieobecności męża w domu nie dałabym czasem rady sama.

Czy jest coś, co chcesz dodać od siebie?

Moim mottem jest: żeby mieć szczęśliwe dzieci sama musisz być szczęśliwa. Ja jestem szczęśliwa realizując się zawodowo a czas spędzony z dziećmi – może krótszy, jest za to bardziej intensywny 🙂

Ola